Wywóz gruzu z Marianem, czyli jak Alf uratował Franka
|

Wywóz gruzu z Marianem, czyli opowieść o tym, jak Alf uratował Franka

Dziś opowieść o tym, jak Alf uratował Franka. Wywóz gruzu z Marianem – gawędziarzem posłuchajcie, co mnie spotkało podczas codziennej pracy.

Pamiętacie Alfa? Zadomowił się w niejednej rodzinie na dobre. Uwielbiany, hołubiony przez miliony telewidzów na całym świecie, miłośnik alkoholu, gaduła, chytrus, łakomczuch, nierób. Na szczęście to tylko pozory.

Wywóz gruzu z Marianem – Poznajcie Alfa!

O tym przekonałem się latem – w piękny, słoneczny dzień, gdy jak zwykle kursowałem po Warszawie, aby wywieźć gruz i inne śmieci po remoncie niewielkiego mieszkania. Właśnie niewielkiego! Bo gdyby chodziło o plac budowy, pewnie nikt nie byłby w stanie zapobiec tragedii Franka. Kim jest Franek? Zacznę od początku.

Na początku było zlecenie – wywóz gruzu z Marianem

Pewnego popołudnia odbieram telefon – ten z Plusa, służbowy. Odzywa się głęboki, męski głos:

– Czy to Pan wywozi gruz i śmieci po remoncie? – Oho, pyta jakby wiedział.
– Zgadza się. Jak Pan mnie znalazł? – Nadarzyła się okazja, to sprawdzam skuteczność mojego marketingu. Jednak Google widzi wywóz gruzu z Marianem. Gościa zainteresowała właśnie moja oferta, chociaż wiele podobnych jest w sieci.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Firma od wywozu gruzu Warszawa wybiera Mariana! Sprawdź, dlaczego warto?

Dowiedziałem się, że uwagę przykuła swojska treść i wpisy na blogu. Zatem warto się trudzić – pomyślałem. A potem poszło, jak z płatka. Ustaliliśmy, kiedy i jak wywieziemy gruz. Wywóz gruzu z Marianem wypadł na czwartek. Szczęśliwie, jak się potem okazało. Wyobrażacie sobie płacz dziecka przez cały, długi weekend? Tak, bo Franek był zrozpaczony, a z nim zafrasowani jego rodzice. Oto, co się stało.

Nagle załamał się świat Franka

Klient chce szybko, ja tym bardziej. W końcu czas to pieniądz. Ładujemy worki big bag, bo remont niewielki, to i śmieci mało. Kasuję należność. Odpalam ciężarówkę i na składowisko. Wywóz gruzu z Marianem załatwiony. Zapłacone. Będzie na chleb powszedni i wypłatę dla pracowników, co uwijają się po Warszawie przy innych zleceniach.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Firma od wywozu szamba Warszawa. Zdziwicie się, kto pracuje dla Mariana

Wieczorem jęknął telefon. Znajomy numer na wyświetlaczu. W tle słyszę, jak mały Franek idzie spać. Szuka swojego, ukochanego Alfa. Złości się, że pluszowy nicpoń znów zabalował, obżarł się i zaległ gdzieś za fotelem lub pod kanapą. Nic z tych rzeczy. Wywóz gruzu z Marianem dał o sobie znać. Alf kiśnie w jednym z worów big bag. Zapomniany, poniżony, na śmietniku historii. Ale Franek o tym nie wie! Tata szepcze do słuchawki z drugiego pokoju:

– Najprawdopodobniej zawieruszył się w trakcie ładowania. Czy da się coś z tym zrobić? – Nie pytajcie mnie, jak to się mogło stać. Sam się nad tym głowię.
– Jutro z samego rana podjadę na wysypisko. Chłopaki będą szukać. Niech Pan powie małemu, że Alfowi spodobał się wywóz gruzu z Marianem i postanowił zostać kierowcą ciężarówki. Wróci jutro.

Taki ze mnie ryzykant. Ale wiedziałem, że kumple staną na głowie, by pomóc. Oj, Marian! Nieładnie tak kłamać! No cóż, sami rozumiecie. Skończył się świat Franka.

Wywóz gruzu z Marianem i pomocnikiem na gapę

Piątek, piąteczek, piątunio – a ja wstaję skoro świt. Godzinę wcześniej niż zwykle. Ale co tam! Nie psioczę, bo wywóz gruzu z Marianem to nie tylko zwykła usługa. Sam mam wnuki w tym wieku i zrobiłbym dla nich wszystko, a na pewno wiele. Łyk gorącej kawy, kluczyki do samochodu, prawo jazdy, wyrzuty sumienia, niepewność.

Pędzę, na ile pozwalają przepisy. Na szczęście drogi w Warszawie są o tej porze puste. Kumple od wywozu gruzu już czekają z Alfem w ramionach. Jednak cuda się zdarzają, myślę sobie i jakoś lżej robi się na sercu. Alf nieco sfatygowany stroi obrażoną minę:

– Jak mógł mnie tak załatwić? Nie ma tu żadnych wygód! – skarży się na Franka.
– Stary nie bądź małostkowy. Toż to tylko dzieciak. Zapomniałeś, jak na oczach widzów żłopałeś piwo z młodym Tannerem? Ile on wtedy miał? 9 lat! – uderzyłem z grubej rury.
– Rozumiem – uciął Alf, jak zwykle, gdy brakowało mu argumentów.

Mam to. Teraz się nie wymiga. Widać, że mu głupio. I choć jego CV na wywóz gruzu z Marianem nie ma szans, polubiłem gagatka. Nie, żebym taki sentymentalny był. Przyrzekł, że nie puści pary z ust, o tym, jak sponiewierano jego godność i jak „został” kierowcą ciężarówki na całych 16 godzin. I wiecie co? O dziwo dotrzymał słowa.

Wywóz gruzu z Marianem – tajemna operacja Alfa

Widzicie Alfa za kierownicą! Nie, nie w czerwonym Ferrari. To już przerabiał na wizji. Alf kocha bardziej szybkie samochody niż zwykły wywóz gruzu z Marianem:)

Gruz do wywozu

Pod blok na Woli podjeżdża zwykłą ciężarówką. Franek nie posiada się z radości, a tata z ulgą przyjmuje laurkę z podziękowaniem dla sumiennego pracownika. Drugie kłamstwo Mariana:/ Ale co tam, należało się za zmowę milczenia.

Przyznajcie, to niemały wyczyn przymknąć ten wielki, paplający dziób, który najwidoczniej uznał, że wywóz gruzu z Marianem to tajemnica warta zachowania. W końcu nicpoń z krainy Melmac odzyskał wolność, o ile tak można powiedzieć. Co tam – fuksem otrzymał drugie życie! Skrzętnie trzyma tajemny układ, pławiąc się w oparach chwały. Jak to Alf… No dobra, ale co wy z tego macie?

Wywóz gruzu z Marianem – na serio i po ludzku:)
Tak jest u Mariana – Sami się przekonajcie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *