Wiosenne porządki, czyli krótka historia o miłości

-
Remont w Warszawie, czyli czas na kontener na gruz
-
Kontener na gruz, a może big bag?
-
Wywóz gruzu Warszawa u Mariana i po sprawie
Gdy słyszę hasło „wiosenne porządki”, najpierw rodzi się w mojej głowie obraz zawalonego zeszłoroczną trawą i liśćmi podwórka, które trzeba uprzątnąć. U większości z nas zaczyna się czas wywożenia zeszłorocznych śmieci na kompost, sadzenia roślin, pielenia.
Wtedy i Marian musi zwiększyć tempo pracy. W zimę jest spokojnie, gdyż remontów jest mniej, bo warunki atmosferyczne nie sprzyjają. Ale gdy zawieje pierwszy ciepły, wiosenny wietrzyk i słońce mocniej przygrzeje, do głów ludziom zaczynają wpadać przeróżne pomysły.
Czas już na remont
Wiosenne porządki – Potrzebny kontener na gruz Warszawa?

Marian 07 zgłoś się!
Wiosna czasami daje popalić. Pracy w ostatnich dniach miałem zatrzęsienie, ale za to klienci byli bardzo mili. Ja w ogóle zazwyczaj mam szczęście do ludzi.
W tym wiosennym rozgardiaszu pamiętam szczególnie jedno zlecenie, bo poza tym, że tak jak zwykle miałem podstawić kontener na gruz, to jeszcze wyszło na to, że trzeba było pomóc w sklasyfikowaniu gruzu. I o to jak było.
W ciepłe, marcowe popołudnie nagle usłyszałem telefon. Gdy odebrałem usłyszałem w słuchawce męski głos, należący raczej do starszego człowieka:
– Dzień dobry. Chciałbym zamówić kontener na gruz – zadysponował i urwał jakby nad czymś się zastanawiał.
– Na jaki okres czasu? – spytałem przeczuwając, że zanosi się na dłuższą rozmowę.
– No wie pan, sytuacja jest taka. Ja już zacząłem remont. Na razie skuwam kafle w kuchni z pomocą paru chłopaków. Później chcę odnowić łazienkę, muszlę klozetową zmienić. A między kuchnią i salonem jest ścianka, którą chcę wyburzyć.
„Czyli big bag nie wchodzi w grę”. Pomyślałem i powiedziałem:
– Z tego co pan mówi wynika, że najlepszy będzie kontener, ale muszę też wiedzieć, czy gruz jest mieszany czy czysty.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Kontener na odpady – jak wybrać?
Tutaj chyba wyprowadziłem staruszka z równowagi, bo ten spytał tonem, z którego przebijało zagubienie:
– A to w dzisiejszych czasach tak się to rozróżnia?
Wyjaśniłem więc panu Maciejowi, bo tak miał na imię, o co chodzi. Jestem uczciwy, więc powiedziałem mu również, że za gruz zmieszany płaci się więcej niż za czysty, i że w tym ostatnim nie może być żadnych plastików, styropianu lub wełny.
– A to nie panie Marianie. Ja niczym nie wyciszałem ścianki między salonem, a kuchnią, więc będzie czysta cegła z tynkiem.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Wywóz gruzu – jak na tym zaoszczędzić?
Umówiłem się więc z panem Maciejem, że dziś wieczorem szybko do niego zajadę, żeby ocenić sytuację (mogłem to zrobić, bo mieszkał niedaleko, na Żoliborzu), a jutro przyjadę z kontenerem.
Jak Marianowi pan Maciej pracę ułatwił?
Do pana Macieja przyjechałem późnym popołudniem. Z wnętrza domu słyszałem stukot – znak, że praca wre. Po chwili ujrzałem mojego klienta. Wyszedł z domu, przywitał się i chciał mi pokazać, gdzie tymczasowo trzyma gruz.
Weszliśmy do garażu i co widzę! Pod ścianą stoi w karnym rządku kilka starych wiader, a w nich wrzucony gruz. Żadnego bałaganu na podłodze. Zajrzałem do środka, pokiwałem głową i spytałem:
– Później też będą tylko cegły i stare kafle?
Pan Maciej odpowiedział, że tak. Poza tym jeszcze miały być skute kafle i… stara muszla klozetowa, z którą nie wie, co zrobić. A ja mu wytłumaczyłem, że muszlę też traktujemy jako gruz (ceramiczny) i można ją wrzucić do kontenera.
Gdy dogadaliśmy się co do ceny kontenera i terminu jego odebrania wsiadłem do auta i pojechałem już do domu, bo była późna godzina.
Następnego dnia wstałem wcześnie rano, zjadłem szybkie śniadanie i wypiłem kawę, a że nie lubię marnować czasu, wysłuchałem relacji o ciekawych miejscach w Warszawie, które trzeba odwiedzić.
Kontener na gruz Warszawa – Off Topic Mariana
Zaraz potem szybko pojechałem po kontener dla pana Macieja i skierowałem się w stronę Żoliborza, gdzie mój klient mieszkał. Gdy dojechałem na miejsce pan Maciej już na mnie czekał. Po przywitaniu się od razu zabrałem się do roboty. Zauważyłem, że wiadra z garażu wystawiono już na zewnątrz.
Gdy posadowiłem kontener i wrzuciłem tam cały gruz, pan Maciej zaproponował szybką kawę. Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, staruszek skierował się w stronę domu. Chwilę potem usłyszałem miłe dla ucha odległe buczenie i parskanie ekspresu, a po dwóch minutach zobaczyłem pana Macieja idącego z dwoma kubkami intensywnie pachnącego napoju.
Co mają ze sobą wspólnego miłość i remont?
Staliśmy w wiosennym słońcu pijąc i rozmawiając. Gdy wiedziony ciekawością spytałem się pana Macieja, skąd pomysł i ochota na tak duży remont, usłyszałem, że najpierw proponowali mu to członkowie rodziny, bo łazienka była stara, przydałoby się ją odświeżyć.
Ale że pan Maciej jest z natury uparty i nie zmienia czegoś tylko dlatego, że ktoś tak mówi, to zbywał wszystkie prośby o remont. A zmienił zdanie, gdy na warsztatach malarskich, na które chodził, poznał rok temu kobietę, w której się zakochał z wzajemnością.
Miał tylko jeden problem, a mianowicie wstyd mu było zaprosić ją na kawę czy herbatę.
A gdy jednak to zrobił, pani Krystyna wypowiedziała wojnę wszelkim niedoskonałościom w tym domu. Ścierki, mopy i płyny do czyszczenia szerzyły spustoszenie wśród zacieków na kafelkach, ale odpryski i pęknięcia kuły w oczy. Tak więc pan Maciej, któremu również przestał odpowiadać stan domu, zabrał się do pracy.
Wiosna czyni cuda
Żegnając się pogratulowałem panu Maciejowi znalezionej miłości i życzyłem mu świetnego wesela, gdyż okazało się, że para bierze ślub w sierpniu tego roku.
Gdy odjechałem przez cały dzień towarzyszył mi dobry humor. Załadunek gruzu do kontenera wydawał się łatwiejszy, śmieci lżejsze, a ludzie milsi. Czułem, że nabrałem sił, dzięki którym wywóz gruzu w Warszawie w ciepłe, słoneczne, wiosenne dni będzie szybki i sprawny!
0 komentarzy